DOKUMENTALNY WYWIAD: GŁOSY ŚWIATŁA I CIENIA | NEWSY

DOKUMENTALNY WYWIAD: GŁOSY ŚWIATŁA I CIENIA

DOKUMENTALNY WYWIAD: GŁOSY ŚWIATŁA I CIENIA

Rafał Pyszka rozmawia z Moniką Mooną i Sławem Grzybem

Autor: Rafał Pyszka
Redaktor Szarpidrut.pl / Wytwórnia Teledysków 1025.rocks / Fundacja 1025


„Są takie głosy, które nie tylko niosą dźwięk – one niosą pamięć, stratę, zmaganie,
miłość i prawdę.”
— z dziennika nagraniowego "Przebudzenia", 1025.rocks


Prolog: w poszukiwaniu autentyczności


W czasach, gdy algorytmy podsuwają nam gotowe brzmienia, a popularność często
przysłania głębię, spotkanie z artystami takimi jak Sław Grzyb i Monika Moona (czyt.
Mona) to jak zanurzenie się w dźwiękowej literaturze faktu. Ich współpraca nie jest
efektem trendu, lecz zapisu emocjonalnej konieczności. W rozmowie z nimi
zanurzyliśmy się w świat osobistych historii, symboliki, traumy, nadziei i buntu. A
przede wszystkim – w świat muzyki, która nie boi się być sobą.


I. Rozdział pierwszy: Sławek Grzyb i droga od mgły do światła


Rafał Pyszka: Sławku, rozpocząłeś działalność solową w 2009 roku, ale twoje korzenie
sięgają głęboko – The Castle, Mgła, Okash, Price of Life. Czy czujesz, że Twoja ścieżka
muzyczna miała w sobie coś z wędrówki bohatera – jakbyś szukał własnego głosu przez
kolejne wcielenia?


Sław Grzyb: Tak, dokładnie tak to czuję. Kiedyś grałem ostro, dużo
eksperymentowałem. Ale dopiero kiedy zacząłem działać jako S.G., odnalazłem
spokój. Wydałem trzy płyty instrumentalne, które traktuję jako formy muzycznego
dziennika. Dopiero potem przyszło spotkanie z Emi Brudecką – to była iskra.


Rafał: I to właśnie Emi zaprosiła Monikę do współpracy.


Sław: Dokładnie. Emi ma niesamowitą intuicję. Powiedziała: "Musisz usłyszeć Monę".
I kiedy ona stanęła przed mikrofonem w MG Studio – to był ten moment jak z "Back
to Black" Amy Winehouse. Nie musiała nic udowadniać. Była. I zmiotła mnie z fotela.


II. Rozdział drugi: Głos kobiecy jako głos losu – historia Moniki Moony


Rafał: Mona, twoja historia to jak powieść psychologiczna z elementami rockowej
baśni. Misterium, reggae, Dżem, punk, aż do hard rocka w Tomigan. Czy czujesz, że
twoje życie sceniczne jest drogą terapeutyczną?


Monika Moona: Tak. Szczerze mówiąc – muzyka to moja terapia. Każdy zespół, każdy
koncert, każda zmiana stylu to był inny etap leczenia. Zaczynałam w Brodnicy od
metalu, gdzie dostałam pseudonim Moona – księżycowa kobieta. To było moje alter
ego. Potem próbowałam różnych rzeczy, ale dopiero hard rock pozwolił mi poczuć się
na miejscu.


Rafał: Twój wokal ma coś z Janis Joplin, ale też z Beth Hart – ten surowy,
nieprzefiltrowany ładunek emocji. "Nie Płacz", wasz pierwszy wspólny numer, to
piosenka o sile w słabości. Czy pisanie i śpiewanie tego utworu było dla ciebie
katartyczne?


Monika: Bardzo. Szczególnie że nagrania były bardzo intuicyjne. Emi zaprosiła mnie
do "Nie płacz" – ale trzeba zaznaczyć, że to był przede wszystkim projekt Emi i Sława.
My, wokalistki, zostałyśmy do niego zaproszone. Natomiast w "Mam wszystko, co
trzeba" pisałyśmy już wspólnie – każda z nas napisała swoją zwrotkę, a Marlena Lepka
stworzyła refren. I to było wyjątkowe, bo nic nie trzeba było zmieniać. Wszystko
pasowało.


III. Rozdział trzeci: Ballady i przebudzenia


Rafał: "Przebudzenie" to utwór szczególny. Wiem, że dla ciebie, Moniko, ma on
wymiar osobisty. Nagranie powstało w czasie, gdy zmagałaś się z osobistą stratą...


Monika: Tak. Byłam wtedy w ciąży. Tuż przed kręceniem teledysku poroniłam. Ten
utwór to zapis żałoby, ale i ... światła. On przypomina mi, że coś było – i zawsze będzie.
To moje małe requiem.


Rafał: Jest w tym duch twórczości Nicka Cave’a – jego „Ghosteen” opowiada o
śmierci syna, a jednak nie jest mroczny. Jest przeszywająco piękny. „Przebudzenie” to
też nie lament – to hymn. Jak tworzyliście go z punktu widzenia formy?


Sław: Pracowałem nad tą kompozycją długo. Chciałem, by miała przestrzeń. Żeby głos
Mony był opowieścią. Gitarowo myślałem, aby było prosto i majestatycznie. I udało
się dzięki 1025.rocks stworzyć teledysk, który mówi tyle samo co dźwięk.


IV. Rozdział czwarty: przyjaźń i bunt


Rafał: Powiedzieliście kiedyś, że jesteście dla siebie ojcem i córką muzyczną. To
piękne, ale brzmi też jak... manifest. Jakbyście chcieli zbudować nowy porządek –
alternatywną rodzinę artystyczną.


Monika: Trochę tak jest. W muzyce często jesteśmy samotni, nawet w tłumie. A Sławek
był pierwszym człowiekiem, który bezinteresownie powiedział: "Jesteś wielka". I nie
chodziło o lajki. Chodziło o prawdę. Tęskniłam za takim wsparciem. Teraz mamy swoją
małą wspólnotę.


Sław: I to działa. Współpracujemy dalej – nagraliśmy kolejny numer, tym razem nie
balladę. Teledysk znów realizuje 1025.rocks. Będzie ogień, ale też... opowieść.


V. Rozdział piąty: kim jesteśmy dla świata


Rafał: Dla mnie jesteście jak Leonard Cohen i Jennifer Warnes w nowym wcieleniu.
Dwoje ludzi, którzy nie grają muzyki – oni nią żyją. Co dalej?


Sław: Tworzymy. Bez deadline'ów, bez presji. A jeśli kiedyś wyjdzie z tego album –
będzie to naturalna konsekwencja. Nie planujemy, tylko słuchamy, co ma nam do
powiedzenia wszechświat.


Monika: I nasza intuicja. Ona zawsze wie więcej niż my sami.


VI. Twórczość Moony i Grzyba – poetyka zwykłego cudu


Twórczość Moniki Moony i Sława Grzyba to nie produkt. To dokument emocji i
egzystencjalna impresja ubrana w dźwięki i obrazy. Ich utwór „Przebudzenie” nie jest
klasyczną balladą miłosną. To bardziej zapis epifanii – drobnego olśnienia, które
przynosi ranek. A może to nie ranek? Może to nowy początek po stracie? Może
zmartwychwstanie duszy?


Tekst utworu brzmi jak fragment poetyckiego dziennika – zapisu zmysłów i
introspekcji:


„Unoszą się powieki
Muśnięte ciepłym słońcem.

Świergot ptaków za oknem
Zwiastuje spokój.”


Tutaj wielką rolę odgrywa niedopowiedzenie, pauza, cisza po wersie. Scena poranka
nie jest tu zwykłą scenografią – to symbol chwili łaski, momentu, w którym życie wraca
po bólu.


„Nowy dzień,
Nowe wyzwania.
Świat kolejną dobą nas raczy
Jak wykwintnym daniem...”


Tu wyraźnie pojawia się zderzenie codzienności z sakralnym smakiem życia
ironiczny, ale czuły gest. Porównanie do hotelowego śniadania, latte, kruchego ciastka
– to estetyzacja zwykłości, jaką znamy z prozy Andrzeja Stasiuka albo z wierszy Ewy
Lipskiej, gdzie przyziemność i transcendencja przeplatają się bez ostrzeżenia.

„Tak tu cicho,
Tak błogo.
Ta chwila godzi się z zapomnieniem.”


To nie są puste frazy. To modlitwa do chwili obecnej. Mówiąc językiem Różewicza:
"życie to przerwa w nieistnieniu". Taką właśnie przerwą jest ta piosenka – oddechem
w świecie nadmiaru.



VII. Milczenie, które brzmi


W czasach, gdy głośność mylona jest z treścią, Moona i Grzyb proponują coś
odwrotnego. Nie szukają fajerwerków. Szukają ciszy po dźwięku. Pauzy, która znaczy
więcej niż beat. Ich muzyka czyta słuchacza, jak powieść. Jak w Różewiczu – mniej
znaczy więcej.


Ich twórczość nie zaczyna się w studiu i nie kończy na YouTube. Zaczyna się w chwili,
kiedy ktoś zamyka oczy i czuje, że nie jest sam. Jest ona nieprzefiltrowana, skromna w
formie, ale przejmująca w treści. Bez wielkich metafor. Bez maski. Bez efektów
specjalnych. I właśnie dlatego ich piosenki trafiają prosto w serce.


Morał?


W świecie przesterów i pośpiechu warto zatrzymać się na dźwięku, który nie musi
krzyczeć, by zostać usłyszanym. Czasem to, co najcenniejsze, kryje się w pauzie – i w
słowie wypowiedzianym półgłosem.

Oglądaj:


Teledysk „Przebudzenie” – Produkcja: 1025.rock / Patronat medialny: szarpidrut.pl


Kolejny singiel – premiera jesień 2025


Rozmawiał: Rafał Pyszka
Zdjęcia do teledysku: Maciej Matowski, montaż: Rafał Pyszka, produkcja 1025.rocks |
Fundacja 1025
MG Studio, Grudziądz / Toruń / Brodnica

Zgłoś nieodpowiednie treści



PARTNERZY


LOGOWANIE

Zamknij

REJESTRACJA

Zamknij
lub

Masz już konto w Szarpidrut.pl?

Zaloguj się w Szarpidrut.pl

ODZYSKIWANIE HASŁA

Zamknij
Odbierz pocztę e-mail! Wysłaliśmy tam wiadomość! Nie ma? Sprawdź folder SPAM
Nie mamy takiego adresu w bazie!

Podaj adres e-mail, którym logujesz się do serwisu - wyślemy tam link do wygenerowania nowego hasła